Prof. Grzegorz Królczyk: Każdy naukowiec może się znaleźć w mojej sytuacji

Profesor Grzegorz Królczyk na tle drugiego kampusu Politechniki Opolskiej

–  Jestem przekonany, że padłem ofiarą zmasowanego ataku i takich sytuacji w Polsce będzie coraz więcej – podkreśla prof. Grzegorz Królczyk, prorektor ds. nauki i rozwoju Politechniki Opolskiej.

Anna Kułynycz: „Opolska” zarzuca, że ma Pan wyższy indeks Hirscha niż noblista z Oksfordu. Czy porównywanie wysokości indeksu Hirscha do Nagrody Nobla jest zasadne?
Prof. Grzegorz Królczyk, prorektor ds. nauki i rozwoju Politechniki Opolskiej:
Zacznę od tego, że nie ma Nagrody Nobla z inżynierii mechanicznej, która jest obszarem mojego zainteresowania naukowego. Indeks Hirscha pokazuje kilka kwestii: atrakcyjność danej tematyki badawczej, to, czy daną tematyką zajmuje się wiele osób oraz aspekt naukowy/publikacyjny. Np. artykuły przeglądowe mają dużo więcej cytowań niż artykuły oryginalne, badawcze.

Porównywanie tematyki, którą się zajmuję, a jest to bardzo ważny obszar naukowy ze względu na konieczność realizacji przez Polskę pod patronatem ONZ wskaźników zrównoważonego rozwoju, z fizyką, która należy do nauk podstawowych, jest niewłaściwe. Nie twierdzę, że moja tematyka badawcza jest ważniejsza od zajmowania się czarnymi dziurami, ale na pewno wskaźnikami zrównoważonego rozwoju zajmuje się znacznie więcej osób na świecie, co przekłada się na cytowalność prac z tego obszaru badawczego i wyższe indeksy Hirscha. Tak samo jak tematy związane z medycyną, które mają niewspółmiernie większe zainteresowanie świata, a autorzy publikacji z tego zakresu, których jest więcej, mają większe szanse na wyższe indeksy Hirscha niż autorzy badający tematy związane np. ze zrównoważonym wytwarzaniem.
Wszystkie ostatnie publikacje „Opolskiej” dotyczące mojej osoby opierają się na całkowitym pomyleniu pojęć i błędnym rozumieniu lub nierozumieniu istoty indeksu Hirscha.
W pełni zgadzam się z autorem publikacji, iż Sir Roger Penrose, profesor matematyki jest jednym z największych geniuszy ostatniego stulecia, z którym nigdy i nigdzie nie porównywałem się, nawet przez myśl mi to nie przeszło, nie rozumiem zatem całej – używając języka redaktora naczelnego „Opolskiej” – histerycznej narracji opartej na porównaniu …. dokonanym tylko właśnie przez w/w redakcję. To „Opolska” najpierw dokonała tego oczywiście nieuzasadnionego porównania cyt. ”Profesor Królczyk lepszy od noblisty”, a potem sama histerycznie zaczęła to porównanie podważać.         

Zwracam uwagę na jeszcze inny interesujący aspekt pseudoafery rozkręconej przez „Opolską” pokazujący, jak bardzo i najprawdopodobniej celowo jej redaktorzy pomylili pojęcia – z prezentowanej przez „Opolską” narracji wynika bowiem, że każdy, nie tylko polski naukowiec z indeksem Hirscha wyższym od Sir Rogera Penrosa, który na swoje nieszczęście nie uzyskał jeszcze Nobla, może znaleźć się w kręgu zainteresowania niektórych dziennikarzy „Opolskiej” z Krzysztofem Zyzikiem na czele, który zapowiadał „dociekanie prawdy z żelazną konsekwencją”.

Pański poziom indeksu Hirscha oceniany jest jako „imponująco wysoki”. Proszę opowiedzieć, jakie publikacje miały wpływ na wysokość indeksu.
Na 60 artykułów wpływających na Index Hirscha, 41 zostało opublikowanych w jednym z najbardziej prestiżowych wydawnictw tj. Elsevier, 6 artykułów zostało opublikowanych w równie prestiżowym wydawnictwie Springer Nature, 6 artykułów zostało opublikowanych w wydawnictwie MDPI, 3 artykuły zostały opublikowane w wydawnictwach Polskiej Akademii Nauk, jeden artykuł został opublikowany w wydawnictwie Słowackiej Akademii Nauk, jeden artykuł został opublikowany w wydawnictwie SAGE, jeden artykuł został opublikowany w wydawnictwie Chorwackiego Towarzystwa Metalurgicznego oraz jeden artykuł został opublikowany w wydawnictwie Wydziału Mechanicznego Chorwackiej Politechniki. To najlepsze światowe wydawnictwa są gwarantem rzetelnego procesu recenzji a tym samym jakości recenzowanych badań.
Ponadto, artykuły wpływające na H-Index zostały opublikowane w najlepszych czasopismach światowych, charakteryzujących się dużym współczynnikiem wpływu Impact Factor: 2 artykuły zostały wydane w czasopiśmie Journal of Machine Tools and Manufacture (IF 14), 4 artykuły zostały wydane w czasopiśmie Journal of Cleaner Production (IF 9.7), 1 artykuł został wydany w czasopiśmie International Journal of Mechanical Sciences (IF 7.1), 1 artykuł został wydany w czasopiśmie Applied Surface Science (IF 6.3), 5 artykułów zostało wydanych w czasopiśmie Tribology International (IF 6.1), 5 artykułów zostało wydanych w czasopiśmie Journal of Manufacturing Processes (IF 6.1), 1 artykuł został wydany w czasopiśmie Wear (IF 5.3), 9 artykułów zostało wydanych w czasopiśmie Measurement (IF 5.2), 5 artykułów zostało wydanych w czasopiśmie Precision Engineering (IF 3.5).
Na 60 artykułów w aż 35 jestem autorem korespondencyjnym, który daną publikację prowadził, 9 z artykułów wpływających na H-Index to artykuły przeglądowe (review) charakteryzujące się zazwyczaj dużą liczbą cytowań. Dobry artykuł przeglądowy wymaga większego nakładu pracy niż artykuł oryginalny, stąd tego typu artykuły są najczęściej cytowanymi pracami na świecie.
Całościowo, wśród 31 wydawców publikacji w których jestem współautorem 156 artykułów wydanych zostało przez wydawnictwo Elsevier, 33 artykuły wydane przez Springer Nature, oraz 13 artykułów wydanych przez IEEE, czyli najbardziej prestiżowych wydawców naukowych.

Można przypuszczać, że dr Joanna Gruba jako prezes fundacji Science Watch Polska powinna znać różnicę między indeksem Hirscha a Nagrodą Nobla. Tymczasem powtarza narrację gazety, o której wspomniałam wcześniej, jednocześnie wyrażając zaskoczenie pańskim oburzeniem określeniami: „kartel naukowy”, „papiernia”, „spółdzielnia naukowa”. Pani prezes twierdzi, że to określenia powszechnie używane w środowisku naukowym i dodaje od siebie jeszcze określenie: „mafia naukowa”.
Pani Joanna Gruba zajmowała się niegdyś pedagogiką, nie wiem czy ma jakąkolwiek wiedzę dotyczącą wskaźników, publikacji naukowych i generalnie wiedzę praktyczną jak prowadzić w sposób nowoczesny badania na światowym poziomie.
Warto również zwrócić uwagę na fakt, że pani Joanna Gruba nie przeszła pozytywnie dwóch procesów habilitacyjnych. Z tych faktów rysuje się obraz osoby, która może mieć poczucie niesprawiedliwości i skrzywdzenia przez system. Panią Joannę Grubą poznałem, gdy przedstawiając się jako niezależny ekspert fundacji obserwujący proces sądowy, jednoznacznie opowiedziała się po stronie emerytowanego profesora naszej uczelni, który był pozwany w sądzie cywilnym o zniesławienie mojej osoby, i którą to sprawę przegrał w sądzie pierwszej i drugiej instancji. Czytelnikom pozostawiam ocenę, czy taka osoba, która już wcześniej okazała się stronnicza w sporze sądowym z moim udziałem, zapewne z poczuciem krzywdy wyrządzonej przez system, którego fizyczną reprezentacją zawsze jest zarząd uczelni, powinna w ogóle wypowiadać się na łamach prasy w jakiejkolwiek kwestii mnie dotyczącej.

Jako prorektor ds. nauki i rozwoju nigdy nie zetknąłem się z określeniem „kartel naukowy”. To określenie jednoznacznie wskazuje na coś negatywnego, przychodzi mi na myśl tylko konotacja do kartelu narkotykowego Pablo Escobara, która w sposób jednoznaczny ma pejoratywny wydźwięk. Nie wiem, w jakim środowisku ta pani się obraca, dla mnie te określenia są obce. Najczęściej spotykam się ze stwierdzeniami systemu anglosaskiego, który jest mi bardzo bliski, w którym profesor buduje zespół naukowy, skupia ludzi, także z różnych stron świata, nadaje kierunek pracy.

Publikacje „Opolskiej”, w tym wypowiedzi niektórych z występujących tam osób, np. pani Joanny Grubej są najlepszą ilustracją niezrozumienia zasad współczesnych badań naukowych. Ich autorzy albo nie znali, albo celowo pominęli wypowiedzi nie kogo innego jak Pierre’a Agostini laureata Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki z 2023 roku, który w swoich wywiadach po odebraniu nagrody podkreślał, że sukces, który doprowadził do tego wyróżnienia, był wynikiem pracy zespołu składającego się z ponad 3000 osób. Chciał w ten sposób zaznaczyć, że takie osiągnięcia są wynikiem wieloletniej współpracy wielu naukowców i specjalistów, a nie tylko indywidualnych działań. Tak obecnie wygląda świat nauki. Czasy, w których Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie samodzielnie pracowali nad zjawiskiem promieniotwórczości otrzymując za to osiągnięcie również w dziedzinie fizyki w 1903 roku Nagrodę Nobla, bezpowrotnie przeminęły. Ale nawet przykład Marii i Piotra Curie pokazuje, że ponad 120 lat temu tworzyli bardzo mały, ale jednak zespół i też zespołowo zostali nagrodzeni.

Politechnika Opolska jest jedną z wielu polskich uczelni, które zatrudniają zagranicznych naukowców. Proszę wyjaśnić, na jakich zasadach zagraniczni naukowcy są sprowadzani do naszego kraju
Każda uczelnia czy to amerykańska, czy brytyjska zabiega o osoby, które przyjeżdżają na tzw. stanowiska post-doc. Są to doktorzy, którzy przyjeżdżają do najlepszych laboratoriów na świecie, ponieważ chcą się tam rozwijać. Miałem zaszczyt być na Uniwersytecie w Cambridge, gdzie znaczna większość pracowników to osoby niebędące Brytyjczykami, przyjeżdżające z całego świata. Te osoby budują potencjał naukowy uczelni, ale także całego kraju co wynika z raportu, jaki opublikowano na temat tego jak Cambridge wpływa na rozwój całej gospodarki Wielkiej Brytanii. Tym wzorem kieruje się nasze ministerstwo, inne uczelnie, w tym oczywiście nasza. Zależy nam na tym, aby przyjeżdżali do nas ambitni i utalentowani naukowcy, razem z nami prowadzili badania, wymieniali się z nami doświadczeniem, żeby pomagali nam budować siłę i potencjał naukowy Politechniki Opolskiej i regionu. Zagraniczni naukowcy, którzy rozpoczęli pracę na naszej uczelni są wybitnymi specjalistami jak właśnie zatrudniony prof. Vishal Santosh Sharma, który pracował m.in. w Norwegii, we Francji, a przez ostatni rok był koordynatorem wydziału i badań w Instytucie Inżynierii Technologicznej w Melbourne.
Taki przyjazd zależny jest od otrzymania grantu dla naukowca, który chce przyjechać. W konkursie o granty bierze udział większość polskich uczelni.

Chciałbym podkreślić, że nauka nie uznaje granic, a ja mam wspólne prace badawcze i przeglądowe z naukowcami z kilkudziesięciu krajów np. z Chin, USA, Ukrainy, Chorwacji, Czech, Rosji, Białorusi. To współpraca naukowa, ale nie za wszelką cenę. Np. moi współautorzy znają mój pogląd na wojnę wywołaną przez Rosję. To ja byłem inicjatorem zerwania instytucjonalnych kontaktów z uczelniami rosyjskimi oraz usunięcia naukowców rosyjskich z komitetów naukowych konferencji, w których organizatorem jest Politechnika Opolska.

 „Opolska” zarzuciła Panu także „wymyślanie bajek o rosyjskich atakach na Politechnikę Opolską i śledztwie ABW w tej sprawie”
Na naszej uczelni rozmawiałem z naukowcami zajmującymi się cyberbezpieczeństwem. Przedstawili mi m.in. raporty służb brytyjskich, które opisują hybrydowe ataki na polityków Wielkiej Brytanii. Specjaliści nie mają wątpliwości, że uczelnie, naukowcy, prędzej czy później staną się celem podobnych ataków. Po analizie sytuacji w jakiej się znalazłem, jestem przekonany, że padłem ofiarą zmasowanego ataku i takich sytuacji w Polsce będzie coraz więcej. Zgłosiłem sprawę do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, której przedstawiciel był na naszej uczelni, wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat. ABW zadeklarowało, że zajmie się sprawą, pod warunkiem, że sprawa grozi destabilizacją uczelni. W obszerny sposób wskazałem, jakie konsekwencje te ataki rodzą dla uczelni.

Piotr Guzik z „Opolskiej” wysłał do mnie maila z prośbą spotkania, abym, jak to ujął: „wytłumaczył się z zarzutów, które na mój temat są rozpowszechnianie w Internecie”. Pomijając już fakt niestosowności tego rodzaju specyficznego „zaproszenia” uznałem, że do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez ABW, dla jego dobra, nie będę się na ten temat publicznie wypowiadał. Przyznam, że miałem także pewne wątpliwości co do prawdziwych intencji dziennikarza tytułu, którego redaktor naczelny został skazany prawomocnym wyrokiem za nierzetelność dziennikarską, w szczególności publikację niesprawdzonych i nieprawdziwych informacji naruszających dobra osobiste kilku profesorów. Powództwo w tej sprawie wytoczyła grupa naukowców naszej uczelni.

Z gazety dowiedzieliśmy się, że ABW jednak nie będzie prowadziło tej sprawy. Zadzwoniłem od razu do funkcjonariusza agencji, z którym wcześniej się kontaktowałem. Stwierdził krótko, że nie będzie się tłumaczył jakiejś tam gazecie ze swoich działań.
W artykule prasowym zostaliśmy bezpardonowo i agresywnie zaatakowani przez „Opolską” za …. porównanie, które wymyśliła sama „Opolska”, zostaliśmy brutalnie oczernieni, moi współpracownicy z którymi dziennikarz nawet nie rozmawiał, zostali nazwani „znanymi w środowisku kanciarzami”. Mówimy o osobach, które pracowały na takich uczelniach jak: University of Wollongong (Australia), China University of Mining and Technology, University of Central Florida, Orlando czy Shandong University, mają wysokie wskaźniki, aplikują z sukcesem o projekty oceniane przez rzetelne, niezależne organizacje i ekspertów.

Skąd taki zmasowany atak na Pana osobę, a także na Rektora i społeczność Politechniki Opolskiej?
Z jednej strony nic tak nie boli jak sukces, który w przypadku naszej uczelni widoczny jest na wielu polach, również w skali międzynarodowej, na światowym poziomie.
Wróćmy jednak na chwilę do 2018 roku, w którym doszło do bardzo głębokiego kryzysu na Politechnice Opolskiej, a stronami sporu był ówczesny zarząd uczelni oraz grupa profesorów. W dyskusję medialną włączył się bardzo aktywnie również Krzysztof Zyzik, ówczesny redaktor naczelny NTO, który – chociaż kodeks etyki dziennikarza tego zabrania – jawnie opowiedział się po jednej stronie, z premedytacją podgrzewając temperaturę sporu.
9 listopada 2018 r. NTO opublikowało artykuł pt. „Naukowy superprojekt  na politechnice czy lanie wody za ciężkie miliony?”. W 2023 roku Krzysztof Zyzik jak i autorka artykułu zostali zobowiązani prawomocnym wyrokiem do przeproszenia  za nierzetelność dziennikarską w związku z powyższą publikacją, o czym już mówiłem. Również główny informator tego artykułu prof. Sławomir Szymaniec został zobowiązany prawomocnym wyrokiem i w 2023 roku musiał także publicznie przepraszać osoby, które na łamach gazety bezprawnie pomówił.

W mojej ocenie red. Krzysztof Zyzik działa motywowany chęcią odwetu za wyżej opisaną porażkę, zatem wykorzystując sytuację całkowicie celowo i z dużą wprawą wplata w całe zagadnienie wątki polityczne i osobiste, które czytelnicy z łatwością odnajdą w publikacjach „Opolskiej” z dnia 4 lipca, 11 lipca i 8 sierpnia b.r. równie bezpardonowo i agresywnie atakując Rektora Politechniki Opolskiej, a przy tej okazji należy zwrócić uwagę, że obecny rektor w oczach pana Zyzika reprezentował przeciwną stronę sporu z 2018 r.

Od czego się zaczęło?
Cała sytuacja przypomina „Proces” Kafki. Wszystko zaczęło się od wysłania dwóch artykułów, których jestem współautorem, do bardzo dobrego wskaźnikowo czasopisma Journal of Energy Storage, którego wydawcą jest prestiżowe wydawnictwo Elsevier. Jego specjalny numer poświęcono chłodzeniu akumulatorów. Od wielu lat zajmuję się chłodzeniem, substancjami chłodzącymi i generalnie procesem chłodzenia, natomiast głównym i korespondencyjnym autorem był prof. Zhixiong Li, który jest pracownikiem naszej uczelni, od wielu lat zajmuje się akumulatorami i bateriami w szerszym kontekście. W procesie recenzji (jeden z artykułów był badawczy, drugi przeglądowy) zwrócono uwagę na potrzebę uzupełnienia analizy literatury. Oczywiście ta analiza została uzupełniona, także o prace wskazane przez recenzentów. Artykuły zostały opublikowane.

Nagle, po dwóch latach okazało się, że edytorom numeru specjalnego, reprezentującym bardzo dobre uczelnie m.in. z Kanady czy Anglii zarzucono nierzetelność naukową. Jak podaje wydawnictwo Elsevier, rocznie retraktowanych, czyli nadal opublikowanych w czasopiśmie, ale oznaczonych jako wycofane, jest 10 tysięcy artykułów. To powszechna praktyka, retrakcje odbywają się z różnych powodów, np. od tak ciężkiego powodu jakim jest plagiat, do wniosku samego autora, który stwierdza, że źle przeprowadził eksperyment lub pomylił się w obliczeniach. Do dzisiaj nie wiem, co było przyczyną retrakcji artykułów, których jestem współautorem. Na pewno nie była to inicjatywa żadnego ze współautorów. Niczego nieetycznego mi personalnie też nie zarzucono. Artykuły zostały usunięte, więc poprosiłem wydawnictwo o informację z jakiego powodu. Na stronie internetowej umieszczono jedynie stwierdzenie, że autorzy nie udzielili zadowalających informacji, co bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ nikt się z nami nie kontaktował. Wysłałem kilkanaście maili z prośbą o podanie przyczyny usunięcia artykułów. Do dzisiaj nie dostałem żadnej odpowiedzi poza lakonicznym stwierdzeniem, że sprawa jest zamknięta i nikt nie będzie o tym rozmawiał. Decyzję podjęła pani edytor co do której w Internecie jest bardzo dużo zarzutów natury etycznej i prawdopodobnie ze strachu retraktowała kilkadziesiąt artykułów z tego numeru specjalnego. Taka sytuacja mogła spotkać każdego autora publikującego w tym lub innym wydawnictwie. Informacja o retraktowaniu artykułów znalazła się na specjalnej liście, której jednym ze subskrybentów jest niejaki Leonid Schneider, który przedstawia się jako Ukrainiec żydowskiego pochodzenia mieszkający w Niemczech.

Co jednak najważniejsze i kluczowe w całej „pseudoaferze” wymyślonej przez Leonida Schneidera i skrzętnie podjętej przez „Opolską” – żadne z retraktowanych artykułów nie miał i nie ma wpływu na mój indeks Hirscha. Retrakcja tych wspomnianych artykułów wbrew fałszywym i krzywdzącym dla mnie tezom publikacji „Opolskiej” nie jest także żadnym dowodem mojego udziału w „kartelu” czy „mafii” naukowej. Edytorów tego feralnego numeru specjalnego nie znam i nigdy z nimi nie miałem żadnego kontaktu.

Czym zajmuje się dr Leonid Schneider?
Przedstawia się jako niezależny dziennikarz naukowy. Nigdy nie zadał mi ani jednego pytania, tak jak to robią dziennikarze. Za to rozpoczął bezpardonowy atak: wysłał wiadomość e-mail do rektora, prorektorów naszej uczelni i do dziekana Wydziału Mechanicznego, w którym zarzucił mi coś tak absurdalnego jak kupowanie badań w Azji i w Iranie. W kolejnych wiadomościach padło wiele oszczerstw pod moim adresem, pisanych językiem, którego styl i poziom daleki jest od standardów oficjalnej korespondencji. Każda wiadomość była podpisana cyrylicą „Chwała Ukrainie, chwała bohaterom!”. Wciąż mam wątpliwość czy ta osoba w ogóle istnieje tzn. czy jest faktycznie tą osobą, za która się podaje.

Proszę zauważyć, że osoby z jego otoczenia ukończyły moskiewskie uczelnie. Mamy do czynienia z Ukraińcem żydowskiego pochodzenia mieszkającego w Niemczech, który podpisuje się cyrylicą i atakuje naukowców z Europy środkowej. Nie można zignorować takich informacji.

Leonid Schneider twierdzi, że ma 47 lat i żyje z datków na swojego bloga, ponieważ praca nad nim zajmuje mu bardzo dużo czasu. Szybko można to sprawdzić i co się okazuje? Datki miesięczne wynoszą 300 zł. 47-latek ze stopniem doktora żyje w Niemczech za 300 zł? Taka wersja jest niemożliwa wobec tego, nasuwa się pytanie: kto sponsoruje jego działalność?
Wiem, że policja w Gliwicach skierowała przeciwko niemu sprawę do prokuratury, nie chciałbym ujawniać szczegółów, aby nie zaszkodzić osobie, której ze względu na ataki pana Schneidra groziło niebezpieczeństwo. Słyszałem o podobnych sprawach prowadzonych w Czechach, we Włoszech i na Węgrzech.

 Z ostatniego raportu „Nauka w Polsce” wynika, że sferę nauki tworzą w naszym kraju dokładnie 364 instytucje: 132 uczelnie akademickie, w tym 103 uczelnie publiczne i 29 niepublicznych, 77 instytutów Polskiej Akademii Nauk, 69 instytutów badawczych, 26 instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz oraz 60 innych instytucji (m.in. Polska Akademia Umiejętności, centra badawcze, instytucje kultury, fundacje, szpitale). W 2022 roku wszystkie one zatrudniały dokładnie 72 556 badaczy. W całej Unii Europejskiej według Eurostatu liczba etatów dla personelu badawczo-rozwojowego w 2022 r. wynosiła 2,08 mln. Zastanawiał się Pan Profesorze, dlaczego właśnie Pana działalność naukowa stała się obiektem zainteresowania dra Leonida Schneidera?
Trudno w tym przypadku nie łączyć pewnych faktów. Wiele osób ma retraktowane artykuły i to z naprawdę ciężkich powodów jak np. plagiat. Podejrzewam, że gdybym był pracownikiem naukowym, nie sprawował ważnej funkcji ministerialnej, nikogo by to nie zainteresowało. Bardzo ciekawe jest to, że w podobny sposób jak ja, zostały opisane cztery osoby ze świata nauki. To były rektor uczelni z Zachodu, noblista oraz pracownik z instytutu badawczego ze Stanów Zjednoczonych z którym współpracowałem i ja. Każdy z nas pełni ważne funkcje, wszyscy są rozpoznawalnymi naukowcami. Zastanawiająca – w kontekście narracji „Opolskiej” odwołującej się do noblisty Sir Roberta Penrose – jest całkowita cisza prasowa w zakresie dotyczącym również zaatakowanego przez Leonida Schneidera noblisty z 2013 roku Thomasa Südhofa czy profesora Ralpha Schermuly z Justus-Liebig-University Giessen – oczyszczonego z zarzutów przez Niemieckie Stowarzyszenie Badawcze (Deutsche Forschungsgemeinschaft) a nadal prześladowanego przez Leonida Schneidera.
W Polsce podobną sytuację możemy zaobserwować w sprawie ataku pana Marka Wrońskiego na dr Olgę Witkowską-Piłaszewicz. Za tekst pana Wrońskiego przepraszał nie autor, a redaktor naczelny Forum Akademickiego. Dr hab. Paweł Obstawski, prof. SGGW, przewodniczący składu orzekającego uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, uniewinnił młodą badaczkę od postawionych zarzutów. Przez wielu termin publikacji artykułu autorstwa p. Marka Wrońskiego (tydzień przed komisją badającą sprawę) został potraktowany jako próba ingerencji w przebieg postępowania. Ciekawi mnie szczególnie rozwój tego wątku w kontekście zapowiedzi red. Zyzika, że ”z żelazną konsekwencją będzie dociekał prawdy w interesie publicznym”, będzie sprawie przyglądał się i kontynuował temat. Czy pan Zyzik będzie w stanie obiektywnie spojrzeć na swojego eksperta ds. etyki? Zakładam, że „Opolska” zwróci się zatem także do w/w noblisty Thomasa Südhofa aby również „wytłumaczył się z zarzutów, które na jego temat są rozpowszechnianie w Internecie”. Liczę na aktywność w szczególności redaktora Guzika! Liczę także na to, iż ujawni się ukryty ekspert, który redaktorowi Guzikowi tłumaczy zawiłe niuanse etyki akademickiej.

Zastanowił Pana dobór rozmówców przez „Opolską”? Nie ma tam ani jednej osoby, która opowiedziałaby się po Pana stronie
Przede wszystkim przeraża mnie grupowa bezmyślność części środowiska naukowego. Gazeta napisała bzdury, sama wymyśliła porównanie mnie do noblisty, nie zweryfikowała podstaw mojego indeksu Hirscha, właściwie opierała się na tekście Leonida Schneidera, opublikowanym na jego blogu, w zasadzie przepisała go niemal słowo w słowo. Ludzie to przyjmują bez jakiejkolwiek refleksji i co gorsza, komentują, nie wgłębiając się szerzej w zagadnienie, co akurat dziwi szczególnie, gdy robią to naukowcy, którzy nawet ze względów czysto profesjonalnych powinni poświęcić czas na zgłębienie istoty zagadnienia, o którym chcą się wypowiadać.

Po pierwszej publikacji na mój temat spotkałem znajomego, który jest właścicielem lokalu z kebabem. Powiedział, że to jest niedopuszczalne, jak można opublikować takie bzdury. Osoba, która nie ma żadnych stopni naukowych, wiedziała, że to są bzdury. Za to osoby ze stopniami naukowymi, nierzadko sprawujące ważne funkcje, bezmyślnie przyjmują to, co zostało napisane w „Opolskiej” i jeszcze wypowiadają się publicznie.

Zarzucono mi, że jestem szefem 300-osobowego kartelu, który mnie cytuje. Czy ktoś z komentujących tak ochoczo na łamach prasy zastanowił się jak to brzmi? 300 osób, z całego świata, wykonuje polecania profesora Królczyka z Politechniki Opolskiej i cytuje jego prace tak, jak on tego żąda. Nikt go nie zna, ale tak robi. To brzmi jak nonsens.

Podkreśla Pan to, że atak był spowodowany przez wysokie funkcje jakie Pan sprawuje. W jakim stanie była uczelnia pięć lat temu, gdy odbierał Pan pierwsze powołanie na prorektora ds. nauki i rozwoju Politechniki Opolskiej?
Jak zaczynałem pracę na stanowisku prorektora nie było na uczelni ani jednej osoby, która by wierzyła w to, że nadal będziemy politechniką, czyli uzyskamy dwa prawa habilitowania. Dzisiaj tych praw mamy 10 w dziesięciu różnych dyscyplinach i trzech różnych dziedzinach.

Trudno mi o tym mówić, bo sytuacja wtedy była naprawdę bardzo zła, wręcz katastrofalna. Panowała zła atmosfera pracy, szczucia ludzi, jednych na drugich. Jestem przekonany, że te sprawy mamy za sobą. Jestem inicjatorem kilkudziesięciu regulaminów, które wprowadziły uczciwe zasady na uczelni. Pracownicy mają przeświadczenie, że wydawane są pieniądze bez faworyzowania kogokolwiek. Dzisiaj na naukę nie brakuje pieniędzy, jest jasna polityka naukowa i strategia rozwoju. Wspierany jest każdy pracownik, który chce się rozwijać i zdobywać kolejne stopnie awansu. Efekty są widoczne: jak historyczne sukcesy w międzynarodowych rankingach. Nadal będziemy budować silną uczelnię inwestując w laboratoria, stwarzając możliwości rozwojowe zarówno dla naukowców jak i studentów. To historia nas oceni, a nie osoby szukające taniej sensacji.

Czy publikacje „Opolskiej” będą miały finał w sądzie? Redaktor Krzysztof Zyzik zapewnia o otwartości „Opolskiej” na rozmowę z kierownictwem Politechniki Opolskiej i gotowość udostępnienia łamów na wywiad z Panem Profesorem.
Red. Krzysztof Zyzik udostępniając łamy „Opolskiej” osobie, która nie tylko bezpodstawnie atakuje mnie, ale także w bardzo niewybredny sposób wprost obraża Rektora Politechniki Opolskiej, sam naruszył nie tylko zasady przyzwoitości, ale także zasady – cytując red. Zyzika –  akademickich relacji z mediami i wykluczył swoją gazetę z jakichkolwiek tego rodzaju relacji, które ja chciałbym utrzymywać. Bo czy można współpracować z kimś kto na okładce gazety z 8 sierpnia b.r., zamieszcza na żółtym tle czarną czcionką tekst: „Rektor Marcin Lorenc i prorektor Grzegorz Królczyk, zamiast wyjaśnić zarzuty kierowane pod adresem Politechniki Opolskiej, obrażają dziennikarzy, żądają usunięcia niewygodnych tekstów i kilkudziesięciotysięcznych odszkodowań”. Tymczasem w wezwaniu skierowanym do redakcji są użyte następujące sformułowania: Zapłaty solidarnie kwoty 30 000,00 zł (słownie: trzydzieści tysięcy złotych) tytułem zadośćuczynienia za wyrządzoną mojemu Mocodawcy krzywdę na rachunek bankowy Fundacji Domowe Hospicjum dla Dzieci w Opolu nr KRS 0000245423. Czy faktycznie pan Zyzik nie rozróżnia pojęć „odszkodowanie”, a zadośćuczynienie wpłacone na cele charytatywne? Jakakolwiek odpowiedź w tym przypadku jest kompromitująca dla tego pana. O stosowanych przez red. Zyzika manipulacjach najlepiej świadczy inny fragment redakcyjnego komentarza, w którym w/w oburza się na treść skierowanego do niego wezwania, a przy tym dopuszcza się manipulacji zniekształcając jego treść. Liczę, że w przypadku, gdy red. Zyzik po raz kolejny podejmie dotyczący mojej osoby temat w pierwszej kolejności przeprosi publicznie czytelników „Opolskiej” za manipulację i zacytuje pełną treść pkt 6 pisma, na które powołuje się, gdyż przytoczony przez niego wcześniej fragment zniekształca rzeczywistość i pomija istotę sprawy.

Dlatego też Politechnika Opolska jak i ja podjęliśmy decyzję, że nie będziemy rozmawiać z dziennikarzami „Opolskiej”, a swoich racji będziemy dochodzić w drodze postępowań sądowych.

Należy też pamiętać o jednej ważnej rzeczy: każda nasza odpowiedź w mediach czy jakakolwiek inna normalna reakcja wywołuje agresywną i histeryczną reakcję drugiej strony, czego przykładem są publikacje „Opolskiej” z dnia 8 sierpnia b.r., w szczególności obraźliwa narracja redaktora naczelnego Krzysztofa Zyzika i jeszcze bardziej agresywny atak na Rektora Politechniki Opolskiej. Poza oczywistymi osobistymi powodami ataków ze strony pana Zyzika, jest jeszcze strona finansowa całego biznesu, a w czymś takim uczestniczyć nie chcemy.

Pan Zyzik przy każdej okazji nawołuje do ustosunkowania się do „zarzutów”. Nie jest naszym zwyczajem, aby polemizować z wydawcą, redaktorem naczelnym i dziennikarzami, którzy piszą pod z góry przyjętą tezę, posługują się nieprawdą, półprawdą i ukrywaniem prawdy, manipulują faktami, powołują „ekspertów” wspierających linię polityczną przyjętej narracji, a fakty i prawda jest do pominięcia. To nie pierwszy taki przypadek, gdy redakcja „Opolskiej” umieszcza nierzetelne artykuły na temat naszej uczelni i jej społeczności. Warto w tym miejscu odnotować, że w czasie istnienia tego wydawnictwa nie było żadnej publikacji, która mówiłaby o Politechnice Opolskiej w sposób pozytywny. To też o czymś świadczy, ale na pewno nie o rzetelności dziennikarskiej. Jest to zwykła osobista zemsta red. naczelnego za przegrany proces, realizowana pod pretekstem tropienia rzekomego „kartelu naukowego” i nieuczciwości naukowej plus zysk za sprzedaż taniej sensacji.

KATEGORIE

POLECANE

ARCHIWUM

WAŻNE

GALERIA

Rok 2021
Zdarta trawa i dwie górki żwiru
Rok 2021
Kobieta i troje mężczyzn za stołem na podwyższeniu, poniżej dwa stoły za którymi siedzą ludzie, i na których stoją błękitne i czarne termosy
Rok 2021
Rok 2021
Rok 2021
Rok 2021

Zobacz także

Mężczyzna w okularach wskazuje palcem ekran komputera

Nowe wyposażenie jedynego w Europie laboratorium

Aparat ultrasonograficzny, platforma pedobarograficzna, podoskop a nawet specjalny fotel zaprojektowany przez naszych naukowców – to nowe wyposażenie, które poszerzy możliwości diagnostyczne jedynego w Europie i drugiego na świecie laboratorium symulacji i badań nad skręceniami stawu skokowego działającego na Politechnice Opolskiej.

Czytaj więcej »