Na błonia Politechniki Opolskiej przybyli nie tylko miłośnicy zwierząt i ich podopieczni, ale także eksperci, organizacje prozwierzęce oraz wyjątkowi goście – z podróżnikiem Dariuszem Brzeskim i jego nietypowymi towarzyszami na czele.
Po raz pierwszy w regionie, na błoniach naszej uczelni odbył się Zwierzopiknik, wydarzenie, które nie tylko zintegrowało lokalne środowisko przyjazne zwierzętom, ale także stało się unikalną platformą edukacyjną i społeczną. – Wspólnie ze stowarzyszeniem „W ogrodzie Viadrusa” zaprosiliśmy organizacje zajmujące się ochroną zwierząt, dietetyką i fizjoterapią czworonogów oraz adopcją. Były też atrakcje dla całych rodzin – wylicza dr Anida Stanik-Besler, prorektor ds. kształcenia Politechniki Opolskiej, która wygłosiła również wykład dotyczący obecności zwierząt w miejscu pracy:
Politechnika Opolska znana jest z otwartości na zwierzęta – pracownicy przychodzą z pupilami do pracy, a psy towarzyszą studentom nawet podczas sesji. Uczelnia regularnie wspiera także lokalne fundacje, organizując zbiórki karmy. Celina Szymik ze stowarzyszenia „W ogrodzie Viadrusa”, dodaje, że chciała w jednym miejscu skupić potrzeby ludzi i zwierząt. – Mówić o tym, że zwierzęta mają bardzo podobne potrzeby do ludzi, że człowiek ponosi za nie pełną odpowiedzialność. Myślę, że nam się udało – podkreśla Celina Szymik.






Jednym z głównych punktów programu był wykład podróżnika Dariusza Brzeskiego, który przemierza Polskę z nietypową kompanią: gęsią Sunny, kaczką Wirek i pieskiem Kundelino. Odwiedzają domy seniorów, hospicja, domy dziecka, miejsca terapii zajęciowej, przytułki dla bezdomnych, szpitale, skanseny. – Były dla mnie wielkim wsparciem po śmierci moich rodziców – podkreśla.
W sieci często można zobaczyć filmiki jak pan Dariusz ze swoją ekipą wsiada np. do pociągu lub przemierza deptak w jakimś mieście. Wśród komentarzy najczęściej pada pytanie: skąd zwierzęta wiedzą, gdzie mają iść?
– Ptaki są bardzo inteligentne, rozpoznają się przez wygląd, odgłos, zapach, są także głęboko do siebie przywiązane, mają silne poczucie stada, bardzo mocno kochają, pilnują się wzajemnie – tłumaczy Dariusz Brzeski, który dodaje, że po spotkaniach bardzo często podchodzą do niego ludzie i deklarują, że przestaną jeść mięso, a także dzielą się swoimi historiami. Wśród gości wykładu była Marysia, młoda miłośniczka gęsi. – Kiedyś dostałam maskotkę gęsi, potem kolejne. Bardzo je polubiłam. Dzisiaj przyszłam, bo chciałam posłuchać, jak pan opowiada o swojej gąsce. Było bardzo ciekawie – podkreśla Marysia.









Wśród uczestników pikniku sporo osób było z adoptowanymi czworonogami jak Piotr Pasoń z Brutusem. – Decyzja o adopcji była natychmiastowa, bo trzeba było ratować życie. Znaleźliśmy go przy drodze, potrąconego przez auta. Wdała się martwica, trzeba było amputować łapkę. Jest z nami już piąty rok i jest super pieskiem – relacjonuje Piotr Pasoń.
Oprócz wykładów, uczestnicy pikniku mogli odwiedzić stoiska opolskich organizacji prozwierzęcych, skorzystać z porady dietetyka czy behawiorysty. – Dla mnie najważniejszym punktem pikniku było stoisko dotyczące pierwszej pomocy wobec zwierzaków – mówi Krzysztof Kasza. – Najczęściej pytano mnie o to, jak udzielić pierwszej pomocy w przypadku zatrzymania krążenia, zatrucia czy też zadławienia. W przypadku zatrzymania krążenia najważniejsza jest szybka ocena sytuacji i stwierdzenia, czy pies oddycha, czy nie. Jeśli nie, to mamy kilka minut na podjęcie reakcji. Musimy jak najszybciej uciskać klatkę piersiową w tempie 30 ucisków oraz dwa wdechy w tempie 100- 120 na minutę czyli dokładnie tak, jak w przypadku człowieka. W kwestii zadławienia najprostszą rzeczą jest otwarcie pyska i próba wyciągnięcia ciała obcego. Jeżeli to jest niemożliwe, podejmujemy manewry Heimlicha, które są bardzo podobne jak u człowieka, czyli za ostatnią linią żeber wkładamy dwie dłonie i prowadzimy pięć uciśnięć dzięki czemu ciało obce może zostać wypchnięte – tłumaczy Zuzanna Traskowska, lekarz weterynarii z projektu „Cisnę klatę, podaj łapę”.